Od autorki: co do komentarzy, to nie zauważyłam, że nie można było ich dodać z anonima, więc dziękuję, że ktoś mnie o tym powiadomił. teraz można spokojnie komentować nawet bez konta na blogspocie, google czy gdzie tam jeszcze :)
Zmarszczyłam nos, gdy wyczułam drażniący, słodki zapach. Wtuliłam się w poduszkę, mrucząc coś pod nosem, a promienie słoneczne ogrzewały moją twarz. Miałam ochotę zostać w takim stanie na zawsze.
Może i nawet zostałabym, gdyby nie to, że nagle poczułam niepokojący ból. Miałam wrażenie, że głowa i każdy mój mięsień płonie. Kiedy przejechałam językiem po spierzchniętych wargach, także poczułam coś dziwnego. Otwierając oczy, powoli starałam się usiąść.
Kiedy zobaczyłam, że nie jestem w swojej sypialni, doznałam lekkiego szoku, zapominając nawet na chwilę o bólu.
Pomieszczenie nie było zbyt duże, ale nawet ładnie urządzone. Po mojej prawej znajdowało się okno, które było lekko uchylone, a więc w pokoju było dość zimno. Pod oknem stała mała, biała szafka, na której stał tylko wazon z żółtymi kwiatkami. To pewnie to tak dziwnie pachniało, a wiatr dodatkowo roznosił ten zapach. Kilka metrów dalej od szafki stało biurko, do którego podeszłam pomimo obolałego całego ciała. Niestety wszystkie szuflady były zamknięte na klucz. Ciekawiło mnie co w nich było, ale nie na tyle, żeby poświęcić cały dzień na rozmyślaniu o tym, więc podeszłam do kolejnej szafki, tym razem czarnej, która stała w drugim kącie pokoju. Na meblu były postawione zdjęcia oprawione w ramki. Chwyciłam jedno z nich do ręki. Fotografia przedstawiała małego chłopczyka trzymającego za rękę, jak się domyśliłam, swojego tatę.
Kiedy chciałam wziąć kolejną ramkę, drzwi od pokoju się otworzyły, a ja szybko schowałam rękę za plecy. Do środka weszło dwóch, nieznanych mi chłopaków. Przypuszczałam, że obaj byli w podobnym wieku, możliwe, że nawet zbliżonym do mojego. Blondyn, który wszedł jako pierwszy rzucił coś na sofę nawet na mnie nie patrząc. Drugi z nich miał ciemne, postawione w każdą możliwą stronę włosy, przeplatane czerwonymi pasemkami. Żaden z nich się nie odezwał, dopóki nie chrząknęłam znacząco. Dopiero wtedy na mnie spojrzeli.
-Możesz się w to przebrać – blondyn kiwnął głową, wskazując na rzeczy, które wcześniej rzucił. –Za tamtymi drzwiami jest łazienka.
Po tych słowach wyszli, ponownie zostawiając mnie samą, więc szybko odstawiłam fotografię, którą nadal trzymałam za plecami. Podeszłam do lustra, którego wcześniej nie zauważyłam i przeraziłam się swoim widokiem. Moja twarz wydawała mi się obca. W okolicach ust miałam lekką opuchliznę z czerwoną kreseczką na wardze i mały, już prawie niewidoczny ślad na policzku. Moja ulubiona bluzka była brudna od krwi i nadal mokra, podobnie jak dziurawe spodnie. Buty były całe obłocone, a włosy splątane. Jak najszybciej chwyciłam ubrania, które przyniósł mi chłopak i pobiegłam do łazienki.
Po odprężającej kąpieli, wyszłam z wanny i owinięta w puszysty, miękki ręcznik od razu poczułam się lepiej, mimo, że nadal miałam lekkie zawroty głowy. Osuszyłam włosy ręcznikiem i nigdzie nie mogąc znaleźć żadnej szczotki, rozczesałam je palcami. Po wytarciu także swojego ciała chwyciłam do ręki przyniesione ubrania. Dresowe spodnie były mniej więcej mojego rozmiaru, natomiast bluzka była za duża. Przypuszczałam, że nawet nie była damska, tylko należała do któregoś z chłopaków. Nie widząc innego wyjścia, przełożyłam przez głowę czarny materiał z nazwą zespołu.
Wyszłam z łazienki i zaczęłam związywać moje włosy w warkocza. Nie wiedziałam co mam robić, więc usiadłam na parapecie i patrzyłam przez okno. Nie próbowałam nawet stąd uciekać, bo dokąd potem miałabym pójść? Jednak po chwili zaczęłam zastanawiać się nad moją sytuacją.
Czemu nie panikowałam? Czemu nie martwiłam się gdzie jestem i kto mnie tu zabrał? Odpowiedź jest prosta. Gdyby chcieliby mi coś zrobić, zrobiliby to już dawno, kiedy byłam nieprzytomna, a nie dawaliby mi czyste ubrania i nie pozwalaliby spać na łóżku. Znaczy, mam na myśli, że jak ktoś kogoś porywa, czy coś, to zazwyczaj przetrzymuje go w piwnicy, czy czymś takim… prawda? A dopóki miałam, powiedzmy, że takie luksusy, nie martwiłam się zbytnio. W końcu jestem dziewczyną Jason’a, więc przywykłam do różnych sytuacji.
Czekaj, co?
Kiedy pomyślałam o Jasonie, wszystkie wczorajsze wydarzenia pojawiły się w mojej głowie, uzupełniając pewne luki. Po tym co mi zrobił, miałam pewność, że nie chcę go już widzieć nigdy w życiu. Wiedziałam, że nie będzie łatwo tego dokonać, ale nie miałam zamiaru być dziewczyną kogoś, kto mnie uderzył. Mimo to, w jakimś stopniu byłam rozdarta. Byliśmy ze sobą prawie 3 lata i naprawdę go kochałam.
Moje rozmyślania przerwał znajomy mi skądś głos.
-Jak długo masz zamiar jeszcze tak siedzieć?
Spojrzałam w kierunku drzwi, w których stał nie kto inny jak Luke.
-Z tylu ludzi na świecie musiałeś mi się trafić akurat ty – westchnęłam.
-Też się cieszę, że cię widzę – uśmiechnął się i usiadł na oparciu sofy.
Dzisiaj wyglądał jakoś inaczej. Przede wszystkim miał dłuższą grzywkę, która była postawiona do góry, znoszone rurki i jedynie kolczyk nadal rzucał mi się w oczy. Jego bluzka miała pełno dziur i nie wiedziałam, czy taki miał być efekt, czy założył pierwszą lepszą koszulkę.
-Może zamiast się na mnie gapić, poszlibyśmy to opatrzyć? – kiwnął głową w moim kierunku, a ja zażenowana spuściłam głowę. Oblizałam usta i poczułam metaliczny smak krwi. Prawdopodobnie nieświadomie przygryzłam wargę, przez co rana znowu zaczęła krwawić. Podniosłam wzrok na Luke’a i zdezorientowana patrzyłam jak podchodzi do drzwi.
-Idziesz? – krzyknął przez ramię, a ja wstałam i szybkim krokiem ruszyłam za blondynem.
Jak się okazało miałam jeszcze rany na ręce i na czole, których wcześniej nie zauważyłam. Gdy znaleźliśmy się w łazience, Luke kazał usiąść mi na wannie, ale chcąc pokazać, że nie ma mówić mi co mam robić, usiadłam na szafce obok zlewu. Niby nic, ale blondyn spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
-Wszystkie tak podrywasz? – spytałam, machając w powietrzu nogami.
-Co?
-Pytam, czy podrywasz tak wszystkie dziewczyny.
-To znaczy jak? – nie patrzył na mnie, tylko otwierał po kolei wszystkie szuflady, prawdopodobnie szukając apteczki.
-No wiesz, porywasz je, a potem udajesz typowego bohatera z książek – powiedziałam spokojnie.
-Po pierwsze – tu w końcu spojrzał na mnie – nie porwałem cię.
-No to co tu robię?
-Nie pamiętasz tego? – spytał zdziwiony.
-Czego? Pamiętam tylko, że.. um, wyszłam z domu i padał deszcz, a potem jakoś znalazłam się tutaj – mruknęłam.
-Właściwie to czemu chodziłaś o tej godzinie sama? – zapytał. Przez chwilę wahałam się, czy nie odpowiedzieć na to pytanie.
-Nie chcę o tym rozmawiać – syknęłam z bólu, kiedy zaczął oczyszczać ranę na czole. –Zresztą nie jestem już małą dziewczynką – zacisnęłam oczy, gdy poczułam pieczenie u nasady włosów.
-Zdecydowanie nie jesteś - bąknął cicho pod nosem, jednak usłyszałam to.
-No więc powiesz mi jak to się stało, że jestem tu teraz? Z tobą?
Przez krótki moment się nie odzywał. Przykleił mały plaster na mój zdarty łokieć i po chwili schował apteczkę z powrotem do szafki. Zastanawiałam się, czemu nie mogliśmy iść do łazienki, w której brałam niedawno prysznic.
-Jechałem samochodem i cię zobaczyłem. Chciałem, żebyś coś przekazała swojemu chłopakowi – prawie wypluł dwa ostatnie słowa – a ty wtedy zemdlałaś.
Na wspomnienie Jason’a lekko zadrżałam.
-A ty co tam robiłeś? I gdzie my właściwe teraz jesteśmy? I kim są ci dwaj, którzy dzisiaj do mnie przyszli? I…
-Woah, zwolnij. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie – powiedział i poprawił swoją podartą koszulkę.
-Uh, nienawidzę cię.
-Coś często to słyszę. A teraz złaź w końcu z tej szafki i chodź, bo jestem głodny.
Zeskoczyłam na płytki i momentalnie chwyciłam się za brzuch, kiedy dał o sobie znać, domagając się jedzenia. Usłyszałam jak Luke powstrzymuje śmiech, więc prawdopodobnie też słyszał oznaki mojego głodu. Spojrzałam mu w oczy, a on przyjrzał mi się uważnie z uśmiechem na twarzy. Zlustrował mnie wzrokiem, tak jak za pierwszym razem, kiedy mnie zobaczył. Możliwe, że dopiero teraz zauważył, że mam na sobie czyjeś ubrania, w tym za dużą bluzkę i po chwili zobaczyłam jak przygryza wargę, a jego kolczyk lekko się unosi. Przewróciłam oczami i wyszłam z łazienki przed chłopakiem, chcąc wrócić do pokoju, w którym się obudziłam.
-Laura - zadrżałam, kiedy pociągnął mnie za rękę. –Pamiętaj, że masz na sobie moją ulubioną bluzkę… - wyraźnie czułam za sobą jego obecność, kiedy podszedł bliżej. –…I wolałbym ją odzyskać w tym samym stanie. No chyba, że wolisz dla większego bezpieczeństwa ją teraz zdjąć – mruknął mi do ucha i tym razem ruszył przede mną. Dogoniłam go i specjalnie uderzając go w ramię, przeszłam obok.
-Idiota – mruknęłam pod nosem, będąc coraz bliżej drzwi. Luke kolejny raz się zaśmiał i powiedział coś, co w ostatniej chwili mnie zatrzymało.
-Może zamiast takich bezsensownych przepychanek, pościgamy się? Tylko ty i ja. Żadnych zasad – mówiąc to, jego uśmiech stawał się coraz szerszy.
edit: to miało być zaskoczeniem, że to Luke przyjechał, a wy mi psujecie zabawę :( jesteście za mądrzy, lol XD
edit 2: poprzedni rozdział był krótki, ale mam nadzieję, że ten was zadowolił (wiem, że nie jest jakoś strasznie długi, no ale no xd). Ja ogólnie byłam tak podekscytowana tym rozdziałem i nie mogłam wytrzymać kiedy w końcu będę mogła go dodać, ale teraz ładnie podziękujmy @hug_ash i @luvmydonuts bo przez nie rozdział jest wcześniej hahaha. No i oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem, bo dzięki nim też miałam motywację do pisania :)
edit 3: jeśli ktoś ma twittera, czyta i komentuje rozdziały, to niech zostawi mi swój user w komentarzu, dobrze? Nieco ułatwiłoby mi to sprawę :)
YAAAAAAAAAAAAAAAAAY! NARESZCIE! NARESZCIE JESTEM PIERWSZA! FUCK, YEAH. sjabkcjbasckjbsckjascb OMG to było cudowne. Kocham tą końcówkę xD no no muszę przyznać, że się wyrabiasz. Czekam na następny i mam nadzieję, że szybko go napiszeszzzzz @hug_ash
OdpowiedzUsuńP.S. I can't believe... I'm first! :D
Brawa dla Wiki, która w końcu spełniła swoje marzenie. Wow. Jest pierwsza. Wow.
OdpowiedzUsuńRly? My chyba serio mamy takie same mózgi! (znaczy, ty masz mózg, a ja mam pustke, chociaż w sumie myślimy tak samo, to z lekka dziwne) No bo to, jejciu, chciałam coś podobnego napisać w HD, to po pierwsze(mała dziewczynka - w innym znaczeniu, ALE TO TO SAMO) i ściganie sie, to też miało być, ale nie powiem ci gdzie. O nie nie nie. Cholera. W każdym bądź razie brawa dla mnie i dla tej u góry, bo jesteśmy wspaniałe, kochasz nas i dodałaś go DZIEŃ WCZEŚNIEJ, niż planowałaś. Wohoo!
Czekam nn :D
@luvmydonuts
Przeczytałam wszystkie 5 rozdziałów w jakieś 20 minut. *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego *__*
Wspaniały rozdział. Cieszę się, że to właśnie Luke ją zabrał. <3 @saraloves1D5SOS
OdpowiedzUsuńCudowby rozdział.
OdpowiedzUsuńMam niedosyt Distress!!!♥
@xroom94x
Hdjdidjfifj oemgiesy dvhgfdhj kocham to @hug_me_Demi
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za [SPAM], ale nie masz od tego zakładki, więc piszę tu :/ .
OdpowiedzUsuńSiedziałam na posadzce już kilka godzin. Było chłodno, ale jego bluza mnie ogrzewała. Miałam łzy w oczach, więc je przymknęłam i pozwoliłam kroplom spłynąć. Mój makijaż był już zapewne cały rozmazany, ale nie zwracałam na to uwagi. Wyjęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Moja tapeta była niezmieniona, od kilku miesięcy. Luke i ja. Razem, uśmiechnięci. Czy już wtedy planował coś przeciwko mnie?
Zapraszam na mojego nowego bloga o 5SOS, room380-fanfiction.blogspot.com
Rozdział super :)\
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next'a :)
Zapraszam do mnie:
http://forbidden-luke-hemmings.blogspot.com/
Rozdzial wspanialy, jak zawsze :) Czekam z niecierpliwością na następny :))
OdpowiedzUsuń@Direction4395
[PRZEPRASZAM ZA SPAM]
OdpowiedzUsuń-fragment 1 rozdziału-
- Jestem Ashton.- Powiedział, po czym się zadziornie uśmiechnął. Musiałam przyznać, że miał naprawdę idealny uśmiech.
- Powinnam oddać ci kasę za taxi…- Powiedziałam, wbijając wzrok w chodnik. Chłopak zaśmiał się krótko.
- Nie chcę twojej kasy, ale możesz mi się inaczej odwdzięczyć.- Spojrzałam na niego pytająco.- Znasz już mój adres. Wpadnij w sobotę wieczorem.
Zapraszam na room380-fanfiction.blogspot.com.
robi się co raz lepiej :D uwielbiam Luke'a
OdpowiedzUsuń